...oglądłam tylko dla Umy i zawiodłam się strasznie... ani śmieszne, ciekawe; NIC. Travolta grał beznadziejnie (tą swoją kamienną twarzą) dodając jakieś żarciki, które miały być śmieszne... (hahahahahaha)
Tylko jest jedna rzecz, dla której można się zmusić to oglądnąć: końcowy występ Lindy z Aerosmith... świetny
Ale żeby do tego dotrwać trzeba wypić bardzo dużo kawy... ewentualnie mocnej herbaty ;]
Niestety ta jedna scena nie ratuje mojego ogólnego wrażenia po filmie... po prostu głupie <nic dodać, nic ująć> ;>